Usiadłem wygodnie na dużym fotelu, pokrytym chłodną skórą. Miejsce było na tyle wygodne, że szybko zamknąłem oczy i czekałem aż słoneczko zacznie oświetlać moją twarz.
Stało się. Jasnopomarańczowe, ciepłe światło przedostawało się do moich oczu poprzez zamknięte powieki. Z jednej strony ciepłe światło, z drugiej chłodny fotel. Brakowało jedynie jakiegoś drinka. No i masz! Podano mi słomkę i wreszcie mogłem rozkoszować się namiastką wakacji.
Dziwna jednak okazała się słomka, bo zamiast podawania trunku, robiła sporo hałasu, a bulgocząc „ukazywała” inny kierunek przepływu. Po chwili, błogą atmosferę uzupełnił hałas wiertła i polecenie: „proszę szerzej otworzyć usta”.
Pozostaje mi więc oczekiwanie na wakacje. Fotel dentystyczny to jednak nie jest dobre miejsce na odpoczynek i relaks.