Nie ma co dużo się rozpisywać. „Sezon” świąteczny zaczęliśmy już na początku grudnia. Kalendarz adwentowy i przygotowanie ozdób. Muzyka, zapachy… Same prezenty oczywiście gromadziliśmy sporo wcześniej. Widząc co działo się tuż przed świętami – to była doskonała decyzja. Wszystko co potrzeba mieliśmy już gotowe.
Pięć dni przed zapaleniem ostatniej świecy adwentowej zabraliśmy się za ubieranie choinki. Ten czas oczekiwania jest sto razy lepszy niż gapienie się na drzewko po świętach.
Przygotowania prezentów i tego co niezbędne dla Mikołaja. Ale skubaniutki musiał być najedzony bo nie zjadł wszystkich pierniczków i zostawił trochę mleka. No OK. Nie będziemy tego wypominać 😉
A rano… rano odpakowanie prezentów spod naszej choinki. Potem jedna i druga Wigilia. Obiadek świąteczny i zupełnie spowolniony tylko nasz drugi dzień świąt 🙂







































































Piękne fotki! Można powiedzieć, ze perfekcyjna, polska rodzina!:) Super – gratuluję i życzę szczęścia w Nowym Roku oraz motywacji do prowadzenia bloga – czytam go od kilku miesięcy.
Dzięki 🙂 wzajemnie 🙂 Z tą motywacją różnie bywa. Choć i czas (jego brak) dokłada swoje trzy grosze.