No i mamy pierwszy dzień sierpnia. Przynosi nam wreszcie poprawę pogody. Słoneczko pięknie zaczęło zaglądać w okna, wiatr trochę zmalał i stał się cieplejszy. Plan: muzeum.
Chwila poszukiwań w internecie i padło na Starachowice. Niestety pomysł trzeba odłożyć na jutro. W poniedziałek przecież muzea są zamknięte. Może i dobrze – bo jakoś tak jest nam leniwie i śpiąco. Dziewczyny zabrały się za gry, Asia za czytanie książki a ja za oglądanie telewizji w której wiele programów poświęcono przypadającej dziś 67 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
Mimo, że dzień cieplutki to jednak leniwiy. Czas od od śniadania do obiadu dłużył się niemiłosiernie. Zebrałem się w sobie i wspólnie z dziewczynkami powygłupialiśmy się na dworzu. Wieczór przyniósł znowu lekkie zachmurzenie; mam nadzieję, że na krótko. Zdążyłem tylko pogapić się chwilę w niebo. Ale o tym później 🙂 Uciekłem bardzo szybko ze względu na masę latających krwiopijców.
Nikon D7000, ISO 100, f6.3, 1/250s, 62mm, 2011 rok.
Nikon D7000, ISO 180, f4.8, 1/250s, 50mm, 2011 rok.
To my przysłaniałyśmy chyba to słonko, po naszym wyjeździe zostanie na niebie w całej okazałości do samego Waszego wyjazdu;) wiedźminka Ewa tak mówi:)
Kiepawo pierwszego dnia po urlopie, sterta papierów nie do przerobienia do końca tygodnia, ale nie pierwszy raz był taki widok na biurku, dam radę, jak zwykle, hi hi:)
Puszczamy z Agą całuski dla dziewczynek:-))
Ewa! Przecież pogoda była dobra. No… mogła być ciut lepsza; po prostu, jako wiedźma, nie wciągnęłaś odpowiednich ziółek.