Od dłuższego czasu, co miesiąc kieruję się do Łodzi po lekarstwo dla siebie. Jeszcze nie tak dawno wyprawa pochłaniała ponad dwie godziny. Teraz można śmignąć A2 i w godzinę z kawałkiem być na miejscu. Oczywiście droga powrotna trwa mniej więcej tyle samo czasu. Taka odskocznia od monotonnego Warszawskiego życia 🙂
Moją rozmowę z Asią usłyszała kiedyś Maja:
- Jutro znów mam wyprawę do Łodzi
- Wyjeżdżasz jak zwykle rano?
- Tak. Tuż po tym jak zostawię dziewczyny w szkole i w przedszkolu.
- To daj znać jak dojedziesz…
Z niemałym grymasem na twarzy i odrobiną pretensji, Maja zaproponowała:
- Tata, czy ja też mogę się wybrać z tobą łódką?
No cóż, skojarzenie doskonałe. Tylko pojazd nie ten 🙂
Hahaha, Mała jest bezbłędna:)