powrót do korzeni
Kiedy naszła mnie ochota na odzyskiwanie utraconych wpisów było właściwie już za późno. I nie chodzi o szybko płynący czas Wszechświata a jedynie o makabryczne zaniechania dotyczące aktualizowania i podtrzymywania tego co zostało już opublikowane. Część publikowanych tekstów okazuje się więc odrobinę wiekowych.
Hobbystyczny pociąg do fotografii pojawił się dość wcześnie, i był równie magiczny co pociąg stojący na peronie 9 3/4. Pamiętam pierwszą swoją cyrówkę: Sony DSC-F717 będący na tamte czasy całkiem przyzwoitym kompaktem hybrydowym. Bardzo jasny obiektyw i przyjemny w obsłudze automat.
Przestał jednak działać i trzeba było wybrać coś z innej półki. Padło na Nikona D40x ze szkłem 18-135, a potem uniwersalnym 18-200 VR. Po paru latach i to stało się mało. Przestałem całkowicie pstrykać w automacie a przedostanie się przez menu do ustawień stawało się męką.
Niestety nie było godnego następcy. D90 niekoniecznie mnie interesował, porządny wówczas D80 to starsza (choć wyśmienita) produkcja. D300s natomiast miał jak dla mnie parę mankamentów, które niekoniecznie do mnie przemawiały.
Wreszcie na świat przyszedł Nikon D7000, łączący wg mnie wszystko co dobre w wymienionych wcześniej Nikonach. Do Nikkora 18-200 dokupiłem stałkę 35mm z genialnym światłem i lampę SB900. Potem był już tylko D7200 i ostatecznie D500 z zestawem fajnych szkieł Nikkora i Sigmy.
Ileż przyjemniejsze stało się fotografowanie.