Świętokrzyskie 2011 – Kurozwęki

Nie tracąc dnia, po zwiedzeniu zamku KrzyżTopór, wyruszyliśmy do miejscowości o nazwie Kurozwęki. Znajduje się tam ładny pałacyk, stadnina bizonów oraz ulubiony (podczas wakacji) labirynt w kukurydzy.

Ponieważ w zeszłym roku zwiedzaliśmy pałacyk – tym razem daliśmy sobie spokój. Wsiedliśmy na przyczepkę ciągniętą przez traktor i ruszyliśmy do bizonów. Wśród wielu informacji jakie zaostały nam przekazane, udało się wyłapać kilka bardzo interesujących. Pewnie niewiele osób zdaje sobie sprawę jak potężne są bizony. Te (niejednokrotnie) ważące ponad tonę zwierzęta potrafią w trzech skokach rozpędzić się do 30km/h. Ich maksymalna szybkość to 60km/h. Poza tym bez problemu mogą skoczyć na wysokość 120cm.

Co ciekawego, oprócz bizonów, jest w Kurozwękach? Poza mini zoo właśnie wspomniany labirynt w kukurydzy. W tym roku, nawiązujący do postaci Św. Jakuba, liczył prawie 2km długości. Ponieważ pogoda nie była specjalnie łaskawa, trudność przejścia zwiększyła się o wspaniałe błotko. Na początku pięknie przykleiliśmy kilogram mokrej ziemi do naszych butów, potem rewelacyjnie ślizgaliśmy się niczym na biegówkach w zimie. Nie zważając na trudności parliśmy do przodu, i z czasem około 40 minut ukończyliśmy nasz off-road.

Jedno, co mi się potwornie nie podobało – to brak zakazu palenia na terenie tego „ośrodka”. Istnieje nawet jawne przyzwolenie aby palić na placu zabaw dla dzieci. Uważam to za niedopuszczalne. Wszystkim chcącym zaczerpnąć świeżego powietrza odradzam zatem zwiedzanie tego terenu z dziećmi. Trafiają się bowiem osoby, które w niegrzeczny sposób twierdzą, że plac zabaw jest na świeżym powietrzu i tam im wolno palić. A jeśli mi to przeszkadza – to mogę poszukać innego miejsca. Zastanawiam się skąd zatem u palaczy przeświadczenie o dyskryminowaniu ich i ograniczaniu wolności !!!